Anna Matysiak
Tyle nieznanych ryb
Warszawa: CONVIVO Anna Matysiak, 2018
Laudatio
Carus lectores! Carrissime scriptores quod auctores!
„Pisces quoque satis ignotum” – uel „Plurimi pisces ignotum” – to najbliższe tłumaczenia tytułu tej książki podpowiadane mi przez usłużnego Google Tłumacza. „Ryby, które dość nieznane” lub „Dużo nieznanych ryb”. Leszek Szaruga, poeta, pisze tak: Te ryby, które pływają w oceanie czasu, przepływają sekundy i eony. Niektóre są wyrzucone na piasek, ocienione historią, obolałe. Ja powiem jeszcze inaczej – tyle nieznanych ryb pływa w naszych żyłach. Tyle nieznanych historii. Nasi przodkowie nie próżnowali, zostawili nam tyle zagadek. One idą dalej, poprzez nas i naszych potomków. Ryby nie chcą być zapomniane, pluskają nerwowo, plączą DNA jak nici z kilku motków. My to nazywamy dziedzictwem, sami nie wiedząc, czy to bagaż czy balast, zmagając się z ciężarem przeszłości lub go ignorując. Udając, że nie jesteśmy ze splątanych nici i helis. Ale przeszłość nie daje się zignorować, pojawia się w coraz nowych odsłonach, zdarza się, że demonicznie – co zobaczymy w spektaklu Nasza klasa na deskach olsztyńskiego Jaracza. … Ale nie w tej poezji. Tu przeszłość powraca na przykład jako niedokończone życiorysy, które chcą się jednak dopełnić, doopowiedzieć, tak jak losy dziadka Fritza:
Czasem chcesz się urodzić
i wtedy brzuch mnie boli
albo kłuje pod mostkiem
szarpiesz się do bycia
drapiesz do rozpoznania
żebym zobaczyła oczy
a nie oczodoły
Pamięć boli, ale powraca w nieuchronnych retorsjach. Powraca poprzez dziadka Fritza, który nie chce być trupem i poprzez babcię Lizę, której odchodzenie widzimy. Poprzez Mazurów. Mazurskie dziedzictwo to oś (ość?) tej poetyckiej opowieści. To opowieść prywatna, ale mikroskala tej historii jest jednocześnie makroskalą. Mając warmińskie korzenie, warmińską rodzinę i jej krzywdy, rozumiem te dylematy pamięci, próby dotknięcia, szyfry, znaki zapytania. Jesteśmy na Warmii niemal bez Warmiaków, obok Mazury, niemal bez Mazurów. Ale w tej poezji nie czytam jęku za dawnym światem, a już z pewnością to nie nostalgiczna pocztówka z Ostpreussen. Autorka umieszcza to jednak w szerszej perspektywie – tu makroskalą jest epoka antropocenu. Tak zostały nazwane przez naukowców czasy, w których żyjemy, gdy homo sapiens zmienił planetę w miejsce nieznośne dla większości gatunków i samego siebie. To epoka Wielkiego Wymierania w sensie biologicznym i zarazem trzęsienia ziemi w świecie wartości. Matysiak pisze w wierszu Pamięć antropocenu:
To, co człowiek przykleił, będzie odklejone. Prędzej czy później.
Najlepsze są odklejenia sprzed sezonu, bo zdążyły już przyciągnąć
wiele drobin niesionych przez wiatr.
Mówi się, że to brud, ale to pamięć.
Wydaje się, że w tej poezji pamięć to i freudowskie wody podświadomości, w których można spotkać dziwne, głębinowe ryby, i pamięć zdarzeń bieżących, pamięć krótkotrwała, jak mówią psycholodzy. A my, czytając, obserwujemy obie i sam proces zapisu, osadzania się pamięci jak mułu, pozostając w tej akwatycznej stylistyce.
Ta poezja mówi, że jest taki stan, w którym nie szuka się już winnych na zewnątrz. Nie prowadzi się wyniszczającego rachunku krzywd i strat, tej obłąkańczej, modnej teraz buchalterii, w której liczy się litry przelanej krwi i waży wiadra wzajemnych obelg. Tu krzywdy nie znikają, ale sprowadzone zostają do interioru własnej osoby, uświadomione, zajęte przez „ja” i otorbione, by dalej nie krzywdzić. Wewnątrz toczy się walka, może nawet udręka, projekcja upokorzeń, ale ona jest już wiadoma, nie jest dziecinadą wzajemnych oskarżeń, tylko wiedzą, że w nas samych jest zło. O tym jest kilka wierszy – o złych słowach, które, wypowiadane, osadzają się w naszych płucach.
Wiersz ja i ja
zjadłam was zjadłam
dziewczynki i chłopcy
krzyczeliście za mną
hitlerowiec szwab komnahauze
i teraz miesza się we mnie prawda z nieprawdą
kiedy buduję zamki
komu je buduję
i do kogo strzelam
po obu stronach muru stoję
tylko ja
Historia nie mija, wszyscy pływamy w tej samej wodzie. Akwarium się nie powiększa, może coraz więcej o nim wiemy. W wierszu Lisa i Arystoteles pojawia się ryba łacińska – silurus aristotelis – sum Arystotelesa, który wpływa do greckiej rzeki Acheloos. Czasy i epoki się mieszają, próbujemy to wszystko zrozumieć, używając naszego najfajniejszego narzędzia – języka, i jego najdziwniejszego ostrza – poezji.
Po raz drugi w historii Literackiej Nagrody Warmii i Mazur wygrywa książka kobiety i to książka poetycka. To warto zauważyć. Moje jej odczytanie jest tylko jednym z możliwych – złowiłam może kilka małych rybek. Może ktoś w niej zobaczy i przeczyta spadkobierczynię Erwina Kruka, to trafny i oczywisty trop, choć poezja całkiem inna. Może się komuś spodoba w tej poezji bezpardonowy ton, który mnie sprowadza na grunt prozy i to prozy Güntera Grassa – w jego zwierzęcych metaforach i niesentymentalnym tonie rodzinnych opowieści. Można to też czytać poprzez ciało, reakcję biologii na historię lub też widzieć lakoniczną, elegancką formę wierszy. Można czytać przez dzikość, barbarzyńskie nieoswojenie. A i pewnie spojrzeć na tę książkę jako przedmiot bibliofilskiej uciechy, bo autorka jest jednocześnie wydawczynią i autorką ilustracji.
I jeszcze zdanie ostatnie – gratuluję wszystkim finalistom, dziękuję wszystkim czytelnikom jako czytelniczka i cząstka czytelniczej wspólnoty. Chcę też oświadczyć, że jestem admiratorką twórczości i osoby Wojciecha Hieronymusa Borkowskiego, jego niezłomnej postawy poetyckiej, wiary w wiersz i jego scalającej dla olsztyńskiego środowiska literackiego roli oraz wielbicielką racjonalnego szaleństwa Tola Szaleńczyka, mistrza miniatury z maxisensem, który uczy nas, jak chodzić po Olsztynie i kosmosie, jak patrzeć, by widzieć lepiej niż rentgen.
Joanna Wilengowska
WAWRZYN – Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2018
nagroda czytelników
Wojciech Hieronymus Borkowski
List z detencji
Warszawa: CONVIVO Anna Matysiak, 2018
WAWRZYN – Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2018
Wyróżnienie honorowe za szczególne walory edytorskie i poznawcze:
„Dawne Nowe Miasto Lubawskie w stu ilustrowanych opowieściach”
Dariusza Andrzejewskiego
Oficyna Wydawnicza Retman
WAWRZYN – Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2018
nominacje
BOCHUS, Krzysztof
Szkarłatna głębia
Warszawa: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, 2018
Zaskakujący finał kolejnego śledztwa Christiana Abella. Rok 1934, w elbląskim domu modlitwy zostają znalezione okrutnie okaleczone zwłoki Wima Oxelrode, starszego gminy mennonickiej na Mierzei Wiślanej. Wkrótce w równie makabrycznych okolicznościach ginie kolejny członek wspólnoty. Radca kryminalny Christian Abell staje przed podwójnie trudnym zadaniem. Musi przełamać zmowę milczenia w hermetycznej społeczności żyjącej na obrzeżach cywilizacji i odnaleźć nieuchwytnych zabójców.
BORKOWSKI, Wojciech Hieronymus
List z detencji
Warszawa: CONVIVO Anna Matysiak, 2018
To jest radykalna propozycja, w której nie ma lirycznego ładu i nastroju, ale jest rozpędzona kompulsywnie karuzela wyobraźni, świadomości i mowy. Unoszony przez tę moc skojarzeń, resentymentów, lektur, poeta zawiesza logikę czasu, miejsca, percepcji, konwencji w celu ukazania chaotycznej istoty naszego płynnego świata – realnego i wyobrażonego. Ta neurasteniczna i metafizyczna opowieść nie układa się w zbawczą relację, ale znakomicie prezentuje labirynty i symbole łaknącego prawdy i ukojenia umysłu. To autentyczny głos w poezji polskiej. (Kazimierz Brakoniecki)
JANOWSKI, Antoni jako Tolo Szaleńczyk
Marcepan na kredyt
Kraków: Miniatura, 2018
„Marcepan na kredyt” to zbiór 70 literackich miniatur, które najlepiej brzmią czytane na głos. Ciepłe i dowcipne opowiastki, nie pozbawione jednak egzystencjalnej głębi, spisane są pięknym poetyckim językiem. Okładkę zdobi ilustracja Tamary Bołdak-Janowskiej.
MATYSIAK, Anna
Tyle nieznanych ryb
Warszawa: CONVIVO Anna Matysiak, 2018
Te wiersze są na pamięć. Te ryby, o których mówi tytuł tomu, pływają w oceanie czasu, przepływają sekundy i eony. Niektóre są wyrzucone na piasek, ocienione historią, obolałe. Autorka stworzyła język zdolny o tym opowiedzieć czule, z miłością. To bardzo intymna opowieść, tajemnicza i czasami okrutna, poruszająca. (Leszek Szaruga)
OSTASZEWICZ, Kazimierz Kaz
A działo się to… w Elblągu
Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 2018
Kazimierz Kaz Ostaszewicz, człowiek, którego nie sposób scharakteryzować jednym zdaniem. Poeta, prozaik, aktor kabaretowy? Jest każdym z tych trzech w jednej osobie. Słuchanie jego wierszy wywołuje głębokie emocje i refleksje na temat losu emigrantów i ludzkości w ogóle. Jego powieści czyta się jednym tchem. Autor w swoich utworach porusza zagadnienia bliskie swemu sercu – pisze o ukochanym Elblągu, o miłości do Polski, przyrodzie, która go otacza. Jego twórczość przesycona jest wspomnieniami z dzieciństwa i młodości.