Teka edukacyjna: tablica "Nadchodzi czas żniw"
Hej bracia wieśniacy!
Kto zdrowy, kto żyw,
Do pracy! Do pracy!
Nadchodzi czas żniw.
Już pola się złocą,
Na radość, na dziw,
Za boską pomocą,
Żąć pójdziem, czas żniw.
Dziękczynną myśl wznoszą,
Człek idąc wśród niw…
Proś Matko ty nasz,
O słońce w czas żniw.
Choć pot się poleje,
Do pracy kto żyw!
Już żyto bieleje
Już blisko czas żniw!
(Wiersze zebrane, Olsztyn, Littera, 2004)
Autorka pracy: Julia Tarnowska.
Żniwa stanowiły dawniej wielki zbiorowy wysiłek, wielki zbiorowy obowiązek – a w razie niepogody – wielki zbiorowy smutek. Ile się zebrało, tyle też było do jedzenia aż do lata w następnym roku… Żniwa nie zaczynały się w przypadkowym terminie, ale wtedy, gdy zboże nadawało się do zżęcia – ziarno było białe, a słoma żółta. Choć za czasów dzieciństwa Marii maszyny rolnicze już istniały, nie były na naszych ziemiach w użyciu – narzędziem do cięcia były więc kosy dla mężczyzn oraz sierpy dla kobiet (oraz zapewne dzieci). Praca w palącym słońcu lub w strugach deszczu (a zwłaszcza wtedy próbowano zebrać jak najszybciej, co się da, aby jak najmniej dobra zgniło) w niczym nie przypominała współczesnego rolnictwa. Uważana była jednak za czas błogosławiony, a trud włożony w zbiór na polu – za święty. Podczas żniwowania ludzie śpiewali, czcili też specjalnym obrzędem początek – a zwłaszcza koniec żniw, czyli ukoronowanie roku.
Przeczytaj o tradycji dożynkowej na… Mazurach.
Trudno zgadnąć, kto tak gromkim i pełnym werwy głosem wzywa wszystkich mieszkańców wsi do podjęcia wspólnej pracy na polach. Może to najpierwszy ze wszystkich gospodarzy – najbogatszy i mający posłuch we wsi (jakkolwiek zwraca się do pozostałych mianem „bracia”)… A może to woła przodownica wśród żnących kobiet – ta, która zawsze wyznaczała tempo i rytm pracy, aby pokos szedł równo i sprawnie. To jednak, że naglące lipcowe wołanie tchnie żywą zachętą, nie znaczy, że kreuje przy tym optymistyczną wizję sielanki żniw. Pełne nadziei odwołania do pomocy z nieba podczas żęcia nawiązują do rzeczywistości: bólu przepracowanych ciał, gorączki od upału, taplania w błocie podczas słoty. Głos wspomina przy tym o złocących i bielących się polach: złotem w lipcu pałała pszenica, srebrem – błyskało żyto. I z takich to kruszców zrobione były dożynkowe korony uplecione na zakończenie wspólnego trudu.
słowa klucze tekstu:
ŻNIWA / CZAS
ZŁOTO / BIEL
SŁOŃCE / PRACA
Spójrz na słowa klucze tekstu: otwórz nimi przestrzeń w swojej wyobraźni… Pomyśl, co czujesz, gdy widzisz – wchodzisz na – falujące w upale pole zboża, gadające konikami polnymi, gdy wszystko błyszczy aż do oślepienia… Czy umiesz cieszyć się latem, gdy ciepło i obfitość wydają się wręcz nadmierne?
Pomyśl, co czujesz, zbliżając się do finału długiej pracy: radość i niecierpliwość, strach i zmęczenie? Może to nadmierna eksploatacja podczas pracy… Co zrobić, aby uniknąć złego rozłożenia sił? – jak wzmacniać motywację podczas działania?
Pomyśl, czy umiesz świętować dobre zakończenia?
Posłuchaj wiersza
Czyta: Hanna Banasiak.
Książki o smacznym gotowaniu z katalogu WBP w Olsztynie.
Zadanie 1
Przeczytaj głośno wiersz.
Poćwicz sztukę pięknego czytania.
Zadanie 2
Wymyśl kreatywny przepis kucharski, który na pewno zrealizujesz. Wkomponuj w niego produkty, które są sezonowe i które lubisz.
Jeśli chcesz zanurzyć się w pozostałych wierszach “Ekspedycji”, naciśnij mnie i przejdź do sekcji “Wyobraźnia”.